Posty

Schyłek lata

– Wiesz już, gdzie idziesz? – spytał Züv, bezczelnie wbijając we mnie wzrok. Zawsze miał w oku tę iskrę, zawadiacką, czasami wręcz niebezpieczną; być może dzięki temu inni wyczuwali, że należy mu się szacunek, że w społecznej hierarchii znajduje się wyżej, niż oni. Co ciekawe, wrażenia tego nie niweczyły okulary z grubymi szkłami, pryszczata twarz, kędzierzawe blond włosy i wątła, chuda postura – wręcz przeciwnie, zdawały się jeszcze je potęgować. Uśmiechnął się delikatnie, rozparty na twardej, knajpianiej ławce, jak na najwygodniejszym na świecie fotelu. Nie było chyba miejsca, w którym by się nie odnalazł; sytuacji, w której nie czułby się jak w domu. Nigdy nie widziałem, żeby cokolwiek wybiło go z tej homeostazy samozadowolenia. Drażniłem go nieraz, prawda, i próbowałem sprowokować, ale z mizernym rezultatem. Czasami tylko drgał mu kącik ust, i po tym później nauczyłem się poznawać, że tam w środku coś fermentuje, buzują emocje, których rodzaju i natężenia nie potrafiłem odgadnąć. W
Najnowsze posty