Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

Ach, jakże pragnąłbym wrócić na Farmę

Ach, jakże pragnąłbym wrócić na Farmę! Miejsce to na trwałe zagościło w moich snach, gdzie jawiło się czymś świetlistym, pięknym, rozczulającym wręcz. Bardziej prawdziwa od szarego świata, w którym niepostrzeżenie mijały mi ciągi dni pozbawionych znaczenia, Farma olśniewała dojrzałym złotem zachodzącego słońca. Tak, niczego nie chciałem bardziej, niż tam wrócić. Łaknąłem prostoty, czystości i prawdy, które ‒ gdy mieszkałem na Farmie ‒ były naturalnymi składnikami mojego dnia. Tak samo, jak ciężka i uczciwa praca od wschodu do zachodu słońca. Och, jakże chciałem z powrotem znaleźć się w nurcie życia! Z początku myślałem, że to zaledwie senne rojenia, lecz z czasem wracało do mnie coraz więcej ‒ obrazów, wspomnień; uczuć, jakby znajomych, choć zapomnianych; świetlistych przebłysków mojej obecności w tamtym niezwykłym miejscu. Wszystko to zaś zdawało się układać w większą całość, której znaczenie mi umykało ‒ a może celowo zostało przede mną ukryte? Przez kogo, w takim razie? Nie pomagał

Nie bój się policji rzecznej

Stało się więc, i Krzyś wstąpił do policji rzecznej. Tak, ten właśnie Krzyś, wioskowe dziwadło, na widok którego dziewczęta chichotały, nieudolnie skrywając rumieniec pod wachlarzem swoich delikatnych dłoni. Krzyś nie rozumiał. Zaciskał wargi, wzrok wbijał w ziemię pachnącą zbutwiałą wilgocią i wstydził się. Tak strasznie, okropnie się wstydził, choć nie rozumiał, dlaczego. Śmiały się z niego od czasu, gdy Inka z krzykiem uciekła z warsztatu. Krzysiu pamiętał jej dziki wrzask przeradzający się w spazmatyczny śmiech, i nic biedny nie rozumiał. Dlaczego kazała mu ściągnąć spodnie i wyjąć sikawkę? Dlaczego się przestraszyła? Jakby spodziewała się ujrzeć zupełnie co innego, niż jego sikawkę… Musiała przecież wiedzieć, co chłopcy noszą między nogami. To oczywiste, nawet dla powolnego na umyśle, biednego Krzysia. Dopiero kapitan Arvo wszystko mu wytłumaczył. Pokazał swoją sikawkę - a raczej sikawę - i wówczas Krzyś zrozumiał. Ta kapitańska była gładka, smukła, symetryczna i zwieńczona zgrabn

Assasination of Kaczyński

Mały Diabeł Tasmański namówił mnie na ogrywanie jedynki Dishonored na streamie. Zły byłem, że dałem się wkręcić, ale akcja już się rozpoczęła i nie mogłem wycofać się bez utraty twarzy. Siedziałem przy biurku, pośrodku sceny, w świetle pojedynczego reflektora i gapiłem się w stary monitor CRT. Rozstawione po bokach kamery świdrowały mnie swymi zimnymi, czarnymi oczyma, a stosy wzmacniaczy szumiały jednostajnie i błyskały złośliwie rzędami zielonkawych diod. Z rzadka rozlegał się cichy chrobot dysku. Pociłem się jak mysz, słuchając krępującej ciszy i prosząc pasek ładowania, by wreszcie ruszył z miejsca. Co mnie strzeliło, żeby odpalać tę grę na trupie z poprzedniej epoki? - Nie pękaj stary, retro jest w modzie - szeptał mi do ucha Mały Diabeł Tasmański, siedzący na moim ramieniu. Instynktownie machnąłem ręka, żeby odpędzić go jak natrętnego gza, ale dłoń przeszła przez eteryczne ciało jak przez powietrze. Poczułem tylko lekki chłód. Nie byłem sam. Prócz niemal tysiąca ludzi oglądającyc